czwartek, 11 listopada 2010

facebóg / lubisz to



bywa, że irytuje mnie facebook, ale.
tych wszystkich postaci na mojej tablicy co sobie wciąż przyklaskują nie lubię ale znoszę. natomiast tym co wypisują oraz wygadują jaką ignorancją na portal są obdarzeni i każdego dnia zostawiają po sobie oświecone komentarze, czasem mam ochotę trafić prosto w monitor. w porządku, zarzucisz mi, że sama do nich należę, otóż nie. tkwię gdzieś tam jedną stópką, nogą, ba, korpusem. bez bicia jednak przyznaję, że ten pudelek alternatywny, bywa dla mnie atrakcyjną pożywką psychologiczno-socjologiczno-logistyczno-fizjologiczną. zawieszam na nim oko na pięć minut do godziny, ustawiam się przy jego pomocy, np. z tą lub tamtą, a gdy się widzimy oralnie wertujemy skandaliki wspólnych znajomych. 'tak, wiem, że się rozstali.... oooo a tego nie czytałam... o tak, widziałam te fotki, nieźle się suczysko wylaszczyło...' obgadujemy? tylko rozmawiamy o kumplach. zresztą sami pozostawiają nam niewielkie pole manewru do opierdalania dupska, obnażając się na bieżąco w internecie. w zasadzie jest to jakiś sposób. jak się sama wyśmieję, ten sam żart w ustach pozostałych przestaje być przezabawny. może kiedy przyznam na facebooku, że załapałam się na bulimię, znajomi przestaną mi się przyglądać, gdy wracam z kibla w restauracji i ukradkiem obwąchiwać moje palce..?
jest grupa osób, które pichcą muffiny, mam wrażenie głównie, by wrzucić ich fotografię na portal, gdy są jeszcze gorące. potem się dzielą co wjebali na obiad, a co na kolację, że kupili papier toaletowy w motylki oraz iż piją trzecią dziś kawę. to ważne! nie wolno również zapomnieć o facefucku, podczas zakładania z partnerem kłódki na moście zakochanych, cyk cyk, jeb jeb i fota zrobiona z ręki zacieszona, relacja na żywo i w czasie rzeczywistym. zaraz sto pięćdziesiąt siedem kliknięć 'lubię to' i dziesiątki komentarzy, same ochy achy i inne okazy uznania. no bo oczywiście masz kilkuset znajomych na fejsie, nie? uf, kamień z serca, nie wiem czy wiesz o czym mówię, ale przynajmniej jesteś autentycznie towarzyski.
w sekcji pt. informacje, około sześciedziesiąt dziewięć procent uczestników tegoż realy reality, ma wypisany jakiś bełkot o kubusiu puchatku i łapce tygryska... wtf? czy chociaż przez chwilę zastanowiłeś się, czy to cię naprawdę interesuje,czy to twoja ironia taka, prowokacja, refleksja..?  przecież to gorsze niż automatyczne podążanie za debilem co się przechadza na czerwonym świetle przez ruchliwą jezdnię.
dział fotograficzny, rzecz jasna wiedzie prym. wakacje w tunezji/ nowy chłopak/ nowe buty / pieczary w sosie własnym/ nowo poznany vip/ zakupiona karbownica do włosów.... pokaż, daj oczy nacieszyć, może się zainspiruję. kiedy już użyjesz karbownicy, podejdź do lustra i zrób zdjęcie, no wiesz jak, tak żeby się lampa odbiła, żeby artyzmu dodać nieco. zrób z lekko rozchylonych ust dzióbek, wciągając policzki i utnij kawałek uda w fotoszopie. i co ilu twoich ziomeczków lubi to, gdy wyginasz się w tej ociekającej twoim seksapilem pozie? tylko tylu? nie pękaj, następnym razem postarasz się bardziej,a to się skasuje.
może brzmię jak rozirytowana dama bez (naszej)klasy, ale nie, mi się to podoba, tak. rzeczywiście rażą, niektóre nonszalanckie gesty, jak odejmowanie sobie kilku lat, by łatwiej się rwało łatwe młode sikorki, czy wpisywanie, że gra się w teatrze, tylko dla tego, bo ma się kolegów którzy w nim grają. ale co tam, jeśli w rzeczywistości twoje życie jest szare, to je sobie chociaż w internecie pomaluj.
kiedy nie chcę, No login i nie czytam. skoro tam zaglądam to znaczy, że jest i dla mnie jakiś skrawek nieodpartej przestrzeni. korzystając z facebooka kilkoma znajomymi zdołałam się zachwycić, paru udało się znielubić. jak w życiu... bo teraz to już jest trochę nasze nowe inne życie, lepsze, z wyselekcjonowanymi klatkami, obrazkami które wolno nam osobiście powybierać, powklejać, według uznania pousuwać. tam nie ujrzysz cellulitu na mej dupie, nie zaglądniesz do mojej pustej portmonetki i nie pokażę ci jak mi źle, gdy mężczyzna zdradza. dostaniesz wyłącznie dawkę mego powodzenia, same ekskluzywne ujęcia, żebyś wiedział jak się bez przerwy idealnie bawię, jak wspaniale wyglądam, gotuję, wyglądam kiedy gotuję...
możesz się tego wypierać. tylko po co obrażać się na zastany świat, przecież można się w niego po prostu zabawić.

3 komentarze:

  1. hahah dobre :] wrzuciłam na fejbuka :P
    małpy w cyrku - czasem można popatrzeć ;] ja FB uwielbiam, ale raczej pod kątem zawodowym, towarzyskim, kreatywnym. niunie pompujące swoje ego mam poblokowane. chociaż czasem fajnie popatrzeć jak się jedna z drugim puszą ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. no to fejs zaczyna wkur.. więcej osób. pozdrawiam.
    http://rmmg.blog.pl/show-me-your-face,15125202,n

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej mi żal ludzi, którzy traktują fejsa na poważnie i nie potrafią do niego załapać dystansu ... oczywiście poza tymi, co potrafią robić na nim duże pieniądze, z inicjatorem samego zjawiska na czele ;)

    OdpowiedzUsuń